Mocny start Słowenii
Mocny start Słowenii
Na początek 7:1 z Japonią
Jedna z bramek dla Słowenii w wygranym meczu 7:1 z Japonią Foto: Miroslaw Ring
Dwa lata temu Japończycy rozpoczęli mistrzowski turniej od zaskakującej wygranej 2:1 ze Słowenią. Dziś drużyna z Europy dominowała od samego początku do końca gromiąc przeciwników 7:1.
Kapitan drużyny Jan Urbas, który strzelił dwie bramki i zanotował trzy asysty otworzył wynik meczu w 7 minucie i 35 sekundzie pierwszej tercji pokonując w sytuacji sam na sam Yutakę Fukufujiego.
“Drużyna trenowała razem przez cały obóz przygotowawczy i z każdą chwilą widać, że stajemy się coraz lepsi. Wynik sprzed dwóch lat był dla nas pewnym zaskoczeniem. Byliśmy zatem niezwykle skoncentrowani przez 60 minut gry. Zrealizowaliśmy wszystkie założenia przedmeczowe i jesteśmy zadowoleni z końcowego rezultatu.” – stwierdził Jan Urbas.
Druga tercja zaczęła się bardzo niekorzystnie dla Japonii. Już na początku tej części gry Azjaci musieli grać w osłabieniu, co skrzętnie wykorzystał Urbas podwyższając prowadzenie Słowenii.
W 9 minucie i 31 sekundzie drugiej tercji Miha Verlic strzelił gola na 3:0. Ponownie duży wpływ na trafienie dla Słoweńców miał Jan Urbas, którego zablokowany strzał dobił Verlic.
Niespełna cztery minuty później wynik na tablicy świetlnej brzmiał 4:0. Anze Kuralt podał do Kena Ograjenseka, którego uderzenie zostało zblokowane. Krążek trafił do Alesa Musica, który skutecznie wykończył akcję. Japoński trener został zmuszony do wzięcia time-outu.
“Moim zdaniem pierwsze 20 minut gry było całkiem niezłe w naszym wykonaniu. Niestety straciliśmy w tym okresie dosyć nieszczęśliwie gola. Jednak gdy graliśmy w osłabieniu na początku drugiej tercji, widziałem, że zawodnicy lekko się pogubili. Myślę, że ten okres miał kluczowy wpływ na naszą przegraną.” – podsumował spotkanie Greg Thompson, szkoleniowiec Japonii.
Jeszcze przed końcem drugiej tercji Miha Verlic podwyższył prowadzenie Słowenii. Trzecia tercja dała Japonii honorową bramkę za sprawą Shihei Kujiego. Słoweńcy w ostatnich trzech minutach meczu umieścili krążek w siatce przeciwnika jeszcze dwukrotnie. Uczynili to Ograjensek i Ziga Pance.
Powrót na główną